Toksyczne związki - w stronę dobrej relacji

Trudne rodzinne układy

Historia życia odgrywa ogromną rolę, której czasami nie doceniamy. „Każdy aktualny stan – mówi polski filozof Ro­man Ingarden – nosi na sobie niejako piętno całej historii po­przedzających go stanów. […] Cała przeszłość nieustannie się konserwuje, sama z siebie, automatycznie. Towarzyszy nam w każdej chwili naszego życia”.

Wszystkie ludzkie zranienia powstają w historii życia i tylko z uwzględnieniem całej histo­rii mogą być skutecznie leczone. Historia rodzinna ma ważny wpływ na kształt całego naszego życia. Ma wpływ na wszyst­kie więzi, jakie budujemy. To właśnie związki rodzinne, za­równo te z przeszłości, jak i obecne, decydują w znacznym stopniu o naszym ludzkim szczęściu.

Małżeńska i rodzinna bliskość, w jakiej żyją ludzie, niesie z sobą jednak niemałe ryzyko. Im większa między nami in­tymność, tym łatwiej możemy się ranić. Zranienia w relacjach rodzinnych są zawsze źródłem bólu. Ból ten tkwi gdzieś głę­boko, nawet przez lata. Stare rany, doznane w odległej prze­szłości, często nie mniej bolą niż te świeże. Właśnie owe „stare rany”, które nie zostały uleczone, stają się źródłem wielkiego cierpienia. Wpływają na wszystkie aktualne relacje rodzinne. To dlatego tak ważne jest leczenie starych ran odniesionych w domu rodzinnym. Tylko lecząc je, unikniemy przenoszenia ich do własnego małżeństwa, w relacje z własnymi dziećmi.

„Zdarza się w wielu przypadkach – pisze Carl Gustav Jung, szwajcarski psychiatra i psycholog – że człowiek nosi w sobie pewną historię, której nikomu nie opowiada, której z reguły poza nim nikt nie zna. Dla mnie właściwa terapia rozpoczyna się dopiero po zbadaniu tej osobistej historii. Stanowi ona ta­jemnicę chorego – tajemnicę, która go złamała. A jednak kryje się w niej klucz do terapii. Rzeczą lekarza jest znaleźć sposób,  by dotrzeć do tej historii. Lekarz musi stawiać pytania doty­czące całego człowieka”.

To, co Jung odsłania u ludzi zranionych psychicznie, trze­ba umieć zobaczyć także u osób „normalnych”, posiadających może „mniejsze” zranienia, które niekoniecznie muszą jed­nak oznaczać mniejsze cierpienie. Również „małe” krzywdy i „małe” – wzajemnie zadawane sobie przez dłuższy czas – ra­ny mogą tworzyć ogromne pokłady poczucia krzywdy, które domagają się wewnętrznego uzdrowienia.

W wielu małżeństwach i rodzinach, w miarę „dojrzałych i normalnych”, tworzą się nieraz trudne układy, które stają się źródłem wielkiego cierpienia. Nieumiejętność wzajemnego wyrażania swoich uczuć, odmienność upodobań i pragnień, pośpiech, zmęczenie, chwilowe niedyspozycje i humory spra­wiają nieraz, iż „drobne bolesne sprawy” nakładają się na sie­bie tygodniami, miesiącami, latami. Pewien młody człowiek wspomina: „U nas w domu nigdy nie było spokoju. I chociaż rodzice kochali się i troszczyli się o nas, dzieci, to jednak cią­gle ktoś na kogoś się wydzierał, ciągle miał o coś do kogoś pretensje. Najczęściej mama do taty. Ciągle coś jej nie pasowa­ło. A my, ich dzieci, naśladowaliśmy ich i więcej było między nam rywalizacji i walki niż koleżeństwa i przyjaźni”. I choć życie rodzinne toczy się – mimo małych konfliktów – „zwy­czajnie”, to jednak wzajemne nieporozumienia, żal i pretensje czynią je nieraz dość przykrym.

Kiedy brakuje świadomego wysiłku ze strony małżonków, by pokonywać narastającą wzajemną niecierpliwość, pretensję i żal, wówczas tworzą się trudne i bolesne układy, które wpły­wają na całą rodzinę, szczególnie zaś na dzieci. W ten spo­sób małżonkowie krzywdzą siebie wzajemnie i swoje dzieci. Te sytuacje nie są przypadkowe. Najczęściej kryje się za nimi niedojrzałość, chaos uczuciowy, egoizm, zapatrzenie w siebie, zamknięcie na bliźnich. Dzieci wychowywane w takiej sferze, choć czują się przez rodziców kochane, mają nieraz do nich żal. Skarżą się, że brakowało szczerej rozmowy, zrozu­mienia, zainteresowania, współczucia, przebaczenia w chwi­lach słabości. Takie sytuacje rodzinne wymagają uzdrowienia, by nie były powielane w następnym pokoleniu.

Kiedy małżonkowie podejmują świadomą troskę o bu­dowanie jedności i harmonii rodzinnej, wówczas doraźne nieporozumienia łatwo przezwyciężyć. Drobne krzywdy – wzajemnie wyznawane i przebaczane – nie są przeszkodą w harmonijnym życiu małżeńskim i rodzinnym. Więcej, mo­gą stanowić okazję do bardziej świadomego budowania małżeńskiej i rodzinnej więzi. Kiedy małżonkowie opanowali sztukę komunikowania się między sobą, konfliktowe sytuacje bywają szybko wyjaśniane i nie są żadnym zagrożeniem. Sy­tuacje konfliktowe nie nakładają się wówczas na siebie i żadna ze stron nie gromadzi poczucia krzywdy czy żalu.

Harmonijne życie rodzinne wymaga pewnej dojrzałości emocjonalnej, samozaparcia, pokonywania własnego egoi­zmu, zapominania o sobie i osobistej kultury.

 

Józef Augustyn SJ


polecamy:

          62101          

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *