Nieważne, z jakiego powodu pijemy alkohol, choćby było to wyłącznie upodobanie lub konwencja, jedno jest pewne: działanie alkoholu występuje zawsze.
„Normalne” picie
Szachista czy kierowca wyścigowy wiedzą o tym, a badania naukowe potwierdziły to jednoznacznie: już minimalne ilości alkoholu we krwi prowadzą do somatycznych i umysłowych zmian, które odbijają się wyraźnie na sferze uczuć, na zdolności oceny oraz na zdolności koncentracji. Im rzadziej ktoś pije napoje alkoholowe, tym mniejsza ilość alkoholu jest do tego potrzebna.
Alkohol służy nie tylko do delektowania się, lecz także oddziałuje na uczucia. Najszlachetniejsze nawet wino działa uspokajająco i wprowadza w pogodny nastrój. Ten psychotropowy (działający na psyche) efekt występuje w każdym przypadku, bez względu na to, czy szukamy go z rozmysłem, czy też nie. Nasz mózg rejestruje i zapisuje nawet najmniejsze zmiany nastroju oraz poniżej progu postrzegania wiąże je z sytuacją i substancją, które wywołały te uczucia. Według podobnej zasady funkcjonuje także reklama na wartym miliardy rynku napojów alkoholowych (i papierosów). Za pośrednictwem silnie sugestywnych obrazów i muzyki reklamy te wywołują pozytywne uczucia i wiążą je z daną marką.
Jak bardzo zagrożona jest osoba „pijąca normalnie”?
Ludzie pijący alkohol przy określonych okazjach i przeważnie pod wpływem neutralnego albo pozytywnego nastroju nie są zasadniczo zagrożeni popadnięciem w alkoholizm. Chyba że przyzwyczają się do częstych okazji do picia i do konsumpcji większych ilości alkoholu. Przejście od okazyjnego spożycia alkoholu do picia o podwyższonym ryzyku jest przy tym naprawdę popierane społecznie. Z jednej strony alkohol jest najbardziej ulubionym narkotykiem codziennym, którego smakiem i działaniem każdy chętnie delektuje się z przyjaciółmi, na przyjęciach oraz przy innych świątecznych okazjach. Z drugiej strony jest jednak również powszechnie akceptowanym środkiem uspokajającym, który od czasu do czasu rozprasza codzienny stres oraz obwieszcza nastanie wolnego czasu.
Obie wypowiedzi: „To musimy oblać” albo „Aby się nie bać, musiałem wypić jednego” – pokazują nam, jak wielki jest zakres stosowania alkoholu. Wypić za zmarłego na stypie, kieliszeczek na trawienie, szklanka grogu albo wina grzanego na rozgrzewkę, aperitif przed jedzeniem, rozchodniaczek albo kieliszek na dobranoc, malutki na lepsze ciśnienie, pierwszy dzień w pracy, chrzest bojowy, przyjęcie z szampanem i wiele innych okazji oraz sposób mówienia o tym w języku potocznym są świadectwem tego, że taka sytuacja zdarza się często. Alkohol sprawia, że piękne sytuacje są jeszcze piękniejsze, a nieprzyjemne sytuacje łatwiejsze do zniesienia.
Wniosek, który z tego wynika, nie jest żadnym zaskoczeniem. Uczenie się poprzez „pozytywne wzmocnienie” należy do typowego zachowania zwierząt i ludzi i w żaden sposób nie jest znakiem nieprawidłowych wzorców zachowania. Chwila pozytywnego doświadczenia alkoholu z jego poprawiającym nastrój i rozluźniającym działaniem zostanie zapisana głęboko w podświadomości. Z pragnieniem powtórzenia doświadczenia picia nie stoi zdecydowanie w sprzeczności jakieś „negatywne wzmocnienie”. Ponadto znajdujemy się tu w dobrym towarzystwie: w klubach sportowych, w partiach politycznych oraz w związkach zawodowych, w związku przedsiębiorców, przy narodzinach, z okazji urodzin, wesel oraz pogrzebów, w najrozmaitszych instytucjach, w rodzinie i w pracy zawodowej i przy wszystkich możliwych okazjach opróżnia się regularnie wiele kieliszków neurotoksyny alkoholu w stężeniu znośnym dla organizmu, pamiętając przy tym o smacznej formie jego podania.
Od czasu do czasu także osoba pijąca normalnie może się upić: „nie żałuje sobie” albo „zażyje trochę magii” i odpowiednio do tego następnego dnia jest rozbita i odarta z czarów. Luki w pamięci wywołane przez duże ilości alkoholu, pustka w głowie, black-out albo urwany film są jednak znakiem tego, że doszło już do lekkich uszkodzeń mózgu. Obumarłe w wyniku zbyt dużej dawki alkoholu komórki w mózgu nie odrastają jak paznokcie u rąk. Ich zadanie, i to jedynie do pewnego stopnia, mogą przejąć inne komórki mózgowe. Szkody są jednak z reguły tak drobne, że w ogóle się ich nie zauważa, a wspomnienie kaca – lekkiej formy objawu abstynencyjnego – także szybko zaciera się w pamięci. Tym, co pozostaje, i co działa długofalowo, jest pozytywne doświadczenie, że alkohol skutecznie poprawia nastrój.
Dopóki lekkie upicie się zdarza się nam raz, dwa razy w roku, zasadniczo jest to zgodne z europejską normą picia ukształtowaną przez mężczyzn. Norma ta nie jest jednak wolna od ryzyka. Ryzyko stanowi w tym przypadku nie tylko sam epizod upicia się z jego negatywnymi konsekwencjami dla zdrowia fizycznego, możliwością spowodowania wypadku i konfliktami społecznymi. W perspektywie potencjalnego rozwoju uzależnienia szczególnie psychiczne następstwa niosą także pewne ryzyko. Osoba pijąca prawdopodobnie nie postawiła sobie za cel upicie się, lecz zamierzała pić alkohol z umiarem. Teraz „nauczyła się”, że złamanie dobrych zasad w kwestii postępowania z alkoholem nie niesie za sobą jakichś szczególnie negatywnych konsekwencji.
Przejście do ryzykownej konsumpcji
Ryzykowne jest, jeśli ów wzorzec nieświadomie się utwierdzi. Za każdym razem, gdy pojawiają się nieprzyjemne uczucia, tłumi się je alkoholem i przeobraża w przyjemniejsze uczucia. W tej sytuacji nie wchodzi oczywiście w rachubę możliwość konfrontacji z przyczynami oznak irytacji i uporanie się z nimi.
Dodatkowo metabolizm organizmu przystosowuje się do cyklicznie dostarczanych dawek alkoholu. Tolerancja alkoholu skrycie wzrasta i prowadzi do podwyższenia dawki. Szczególnie mężczyźni nie odbierają tego jako sygnał ostrzegawczy, lecz raczej jako potwierdzenie swej męskości. Kogoś, kto „ma mocny łeb”, podziwia się za jego wytrzymałość, a nie żałuje się z powodu jego słonych rachunków za trunki oraz za przeciążenie przemiany materii. Pod wpływem podświadomości i w znacznym stopniu niezauważalnie może zrodzić się niebezpieczna dynamika: kto toleruje większe ilości alkoholu, ten pije coraz więcej i przyzwyczaja się do tego.
Większość mężczyzn i coraz większa liczba kobiet pije alkohol codziennie: czy będzie to szklanka piwa albo kieliszek wina do jedzenia, czy też dwie, trzy szklaneczki wieczorem przed telewizorem albo w knajpie, żaden dzień nie mija bez spożycia napoju alkoholowego. Gdy jednak uznamy automatycznie to podejście do alkoholu za objaw problemów z alkoholem, wtedy prawdopodobnie osąd ten będzie nietrafny (chyba że rzeczywiście ktoś jest zdania, iż przynajmniej połowa populacji płci męskiej to osoby pijące alkohol w sposób problemowy). Codzienne picie alkoholu jest jednak niewątpliwie ryzykowne i z pewnością nie jest bezproblemowe. Aby jednak można było mówić o silnym zagrożeniu uzależnieniem alkoholem albo o piciu alkoholu w sposób problemowy, musi dojść do tego jeszcze jeden, rozstrzygający czynnik: brak alkoholu przy określonych okazjach wywołuje irytację albo odrzucenie okazji do picia przychodzi z wielkim trudem, pomimo silnego postanowienia. Coś podobnego doświadczają palacze, ograniczający liczbę wypalanych papierosów albo chcący całkowicie rzucić palenie.
Gdy alkohol staje się problemem
Z punktu widzenia medycyny osoby, których picie alkoholu jest problemowe, są przyporządkowane do dwóch kategorii. Do pierwszej kategorii należy „pijak pod wpływem konfliktu” (osobapijąca typu alfa), do drugiej „pijak pod wpływem okazji” (osoba pijąca typu beta).
- Osoba pijąca typu alfa charakteryzuje się tym, że z rozmysłem wykorzystuje alkohol do rzekomego rozwiązania swych psychospołecznych problemów i konfliktów, i w wyniku tego przyzwyczaja się do niego.
- W przypadku osoby pijącej typu beta przyjmuje się, że nie przeżywa ona jakichś szczególnych problemów albo konfliktów psychospołecznych, ale poprzez liczne okazje do picia wchodzi w kontakt z alkoholem, przyzwyczaja się do niego i w konsekwencji rodzą się problemy alkoholowe.
Często bardzo trudno jest odróżnić obie formy picia. Osoby pijące pod wpływem konfliktu mogą nadużywać alkoholu w przyjemnej atmosferze i w najlepszym humorze, a najbardziej nawet pogodna osoba pijąca pod wpływem okazji miewa swoje „dołki” i pije za dużo z tego powodu. Oba typy osób pijących wiąże to, że się przyzwyczajają do alkoholu i do jego nadużywania.
Klaus Dietze, Manfred Spicker
Polecamy: