Czasem praktykuje się w parafiach śluby abstynencji dla dzieci pierwszokomunijnych. To nie jest dobra praktyka. Trzeba rozumieć, co się ślubuje. Dziecko nie jest świadome tego, co obiecuje. W jego życiu nie ma alkoholu, bo ono jeszcze go nie spożywa.
Potem młody człowiek w wieku na przykład piętnastu lat ma pierwszy kontakt z alkoholem. Zaledwie go próbuje, może nawet się nie upija, ale to może być dla niego dramat moralny. Spróbuje nieświadomie, potem sobie przypomni, że obiecywał, i będzie łamał swoje sumienie. Nie o to przecież chodzi. Jeśli ktoś chce składać taką przysięgę, niech to zrobi przy bierzmowaniu. A najlepiej, żeby to nie było obligatoryjne dla całej klasy. Kto chce, niech złoży taką przysięgę po cichu, sam przed Panem Bogiem. Nie musi nawet mówić o tym księdzu. Niech powie tylko Bogu. Przy bierzmowaniu warto mówić o wolności, o osobistej więzi z Bogiem i o odpowiedzialności. Większą wartość ma to, jeśli jedna osoba złoży taką obietnicę i jej dotrzyma, niż to, że zrobi to cała klasa, ale dochowa jej tylko piątka.
O pewnych rzeczach nie ma co dzieciom mówić za wcześnie. Małym dzieciom wystarczy przykład rodziców. Jeśli one widzą, że tata inaczej się zachowuje, inaczej pachnie i nie ma dla nich czasu, bo akurat pije z kolegami albo trzeźwieje, to wtedy bardzo cierpią. Nie ma też dobrego przykładu, jak miałoby ono samo korzystać z alkoholu, kiedy dorośnie. Rodzice, którzy piją w zdrowy sposób, przekazują tę kulturę dzieciom.
Dobrze też jest, kiedy rodzice mają dobry kontakt z dzieckiem. Szczerze z nim rozmawiają, wiedzą, jak spędza wolny czas, i cieszą się jego zaufaniem. Wtedy szybko wychwycą, kiedy ich nieletnia latorośl sięgnie po alkohol, a nawet wróci do domu pijana. Wtedy będą mogli z nim o tym porozmawiać, przypomnieć obowiązujące zasady. One są różne w poszczególnych rodzinach. Jedni rodzice poczęstują swoje nieletnie dziecko niewielką ilością alkoholu, żeby nie robić z tego tabu i żeby zaspokoiło ono swoją ciekawość przy nich, bo wtedy wypije niewiele. Inni będą twardo pilnować granicy osiemnastego roku życia. Obie postawy są bardzo dobre. Ważne, żeby mieć świadomość, jak szkodliwy może być alkohol dla młodego organizmu, który ciągle rośnie i się rozwija. Ja widzę to na przykładzie rodzin trzeźwiejących alkoholików.
Dla nich bardzo ważne jest to, by uchronić dziecko przed zagrożeniem. Dziecko, które patrzyło na to, co działo się z rodzicem, jest bardziej świadome i pozytywnie reaguje na prośby rodziców o abstynencję.
ks. Robert Krzywicki – marianin, dyrektor i kapelan Licheńskiego Centrum Pomocy, prowadzi rekolekcje trzeźwościowe
ks. Robert Krzywicki MIC, Wspólna droga do wolności, Kraków 2017
Polecamy: