Czy wyrażenie „zazdrosna miłość” nie naraża się na szybki zarzut wewnętrznej sprzeczności? Jak można użyć takiego sformułowania, skoro napisane jest: Miłość nie zazdrości (1 Kor 13, 4), a zazdrość umieszczona została pomiędzy takimi czynami jak: nierząd, wyuzdanie, nienawiść i pijaństwo (por. Ga 5, 19-21)?
Obawa nasza wzmocni się jeszcze, gdy przeglądniemy spis grzechów głównych. Przed zaprzestaniem dalszych rozważań powstrzymuje nas jednak obietnica: Pan zapłonął zazdrosną miłością ku swojej ziemi i zmiłował się nad swoim ludem (Jl 2, 18), a także potrzeba odkrywania czegoś nowego i głębszego zrozumienia rzeczy podejrzanie oczywistych.
Słowo „zazdrość” kojarzy się w pierwszej chwili z czymś negatywnym. Zawstydzeni ukrywamy zazdrosne myśli i uczucia, gdy wkradają się do naszych spotkań czy relacji. Często przynosimy je do spowiedzi i wyznajemy pośród grzechów. Jakie więc „światło” można łączyć z zazdrością?
Aby nie pogubić się w niejasności rozważań, należy odróżnić zazdrość jako uczucie od zazdrości rozumianej w kategorii czynu. Uczucia nie podlegają ocenie moralnej. Podlegają jej natomiast czyny. Uczucia nie pojawiają się bez przyczyny i przynoszą przesłanie, które ma pomóc w naszym rozwoju. Sensowne jest wówczas pytanie: W jakim celu zjawiły się u mnie lęk, zazdrość, agresja czy wstyd? Jaką misję mają do spełnienia? Odpowiedzialność za swoje uczucia wyraża się również w zrozumieniu ich przesłania.
Wracając do zazdrości, należy zauważyć, że jest ona wrażliwa na świat wartości. Kryje w sobie szczególne „światło”, w którym możemy zobaczyć cenne rzeczywistości. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś zazdrościł koledze zużytego telewizora czy kiepskiej pogody na wczasach w Krynicy. Tutaj odsłania się pierwsze pozytywne znaczenie fenomenu zazdrości – jest nim odsłonięcie świata wartości.
Protektor czy dewastator?
Następne dobro, jakie może się wydarzyć w związku z zazdrością, to możliwość wzmocnienia w drugiej osobie poczucia wartości. Miłość to także troska o wartość drugiego. Jeżeli w doświadczeniu zazdrości odkrywam w życiu drugiego człowieka coś cennego, to informując go o tym, potwierdzam i wzmacniam jego wartość. Mówię wtedy: „Zazdroszczę ci twojej nowej pracy, wyglądu, udanego związku, biegłej znajomości języka włoskiego, wytrwałej modlitwy – to wszystko w moich oczach jest wartościowe”. Takiemu zachowaniu, czynowi inspirowanemu uczuciem zazdrości, przypisujemy wysoką ocenę moralną. W ten sposób stajemy się dobroczyńcami, protektorami czyjegoś rozwoju, mecenasami jego wartości.
Z uczucia zazdrości bardzo często wynikają czyny destrukcyjne, niemoralne. Łączy je chęć zniszczenia, zdewaluowania albo obniżenia wartości odkrytej rzeczywistości. Można to czynić na sposób ukryty, ambiwalentny, kiedy jednocześnie chwalę i obniżam spotkaną wartość, albo wprost – bez zasłony pozorów. Ambiwalentny komunikat otrzymuje ten, kto słyszy dla przykładu zdanie: „Ładną kupiłaś sobie sukienkę, gdy schudniesz, będziesz w niej naprawdę świetnie wyglądać” albo: „To cudownie, że przeżyłeś rekolekcje ignacjańskie. Nie uważasz jednak, że ci jezuici za bardzo psychologizują?”.
Można, pod wpływem zazdrości, bez osłony niszczyć czyjąś wartość. Zniszczenie porcelanowej filiżanki, rozsiewanie fałszywych, zagrażających jakiemuś małżeństwu plotek, utrudnianie komuś kariery zawodowej itp. oceniamy jako czyny niemoralne. Taki zazdrosny czyn jest destrukcyjny i słusznie zamieszczony został w katalogu grzechów głównych. Poczucie wartości człowieka jest jego szczególnym centrum, źródłem kreatywnego i wartościowego działania. Ludzie o niskim poczuciu wartości jawią się często jako osoby sparaliżowane i niepewne wobec możliwości twórczego działania. Dlatego też destrukcyjno-zazdrosne czyny są szczególnie niebezpieczne – uszkodzić mogą bowiem sam rdzeń osoby.
Skąd bierze się chęć zniszczenia wartości odkrytej w świetle zazdrości? Dlaczego o wiele częściej mamy do czynienia z zazdrosnymi dewastatorami niż protektorami? Odpowiedzi na te pytania należy szukać w poczuciu wartości osoby, która zazdrości.
Wartość szuka wartości
Im wyższe poczucie wartości człowieka, tym lepiej przeżywa on uczucie zazdrości. Wartość pragnie wartości; wartość szuka wartości. Dobry muzyk chętnie spotka się z innymi muzykami, bo wie, że tylko z nimi wykona piękną symfonię. Ten, kto jest niepewny swojej wartości, odbiera innych utalentowanych kolegów jako zagrożenie: „Oni na pewno odkryją moją miernotę, wyśmieją mnie i odrzucą”. Ludzie nieprzekonani o swojej wartości są bardzo skoncentrowani na sobie i boją się konfrontacji – relacji z innymi, szczególnie z wartościowymi osobami.
W tym miejscu odsłania się kolejny potencjał, jaki kryje w sobie uczucie zazdrości. Mogę bowiem w świetle wartości drugiego człowieka przyjrzeć się mojemu wewnętrznemu światu. Spotkanie z wartością bliźniego może być dla mnie inspiracją dla własnego rozwoju, do troski o moją wartość. Jeżeli zazdroszczę komuś dobrej znajomości języka angielskiego, nic nie stoi na przeszkodzie, aby poprawić swoją znajomość włoskiego. Zazdrość rodząca się wobec spotkanych pięknych przyjaźni może zainspirować do większej troski o własne pogłębione więzi. Dobrze przeżyte rekolekcje mogą kogoś zachęcić do większej troski o życie duchowe itp. W ten sposób zazdrość mobilizuje do ubogacenia swojego własnego życia. Nie można oczywiście utożsamiać niespokojnego kopiowania wartości drugiego z pełnym pasji odkrywaniem własnej niepowtarzalnej tożsamości. To pierwsze jest agresywną formą konkurencji, drugie – spokojnym wyrazem twórczej współpracy.
Wartości, które spostrzegamy w świetle zazdrości, najczęściej odsłaniają podobieństwo osób. Zazdrościmy bowiem tego, co dla nas jest w jakiś sposób wartościowe. Nie będę zazdrościł komuś nowego samochodu, jeżeli świat motoryzacji nie jest dla mnie aż tak ważny. U kobiety wrażliwej na punkcie urody korzystny wygląd koleżanki po kuracji odchudzającej może wzbudzić zazdrość. Dla humanisty zachwyconego literaturą piękną spotkanie z kimś, kto doskonale zna twórczość Pascala Mercier, może zaowocować zazdrosnym zaniepokojeniem. W ten sposób zazdrość stwarza przestrzeń spotkania osób podobnych do siebie. Trudno sobie wyobrazić trwałą więź tych, którzy radykalnie różnią się od siebie.
Bywa też i tak, że w zazdrości odkrywamy w sobie wartość, której dotychczas nie byliśmy świadomi. Oderwany od realności intelektualista, w spotkaniu z prostą, zakorzenioną w codzienności kobietą, pozna subtelny urok zwykłego życia: drewnianego stołu, wygodnego leżaka na balkonie, prostych i serdecznych rozmów, czułości. Nagle odkryje świat, którego wartość nieświadomie negował. Świat, do którego dostęp został mu kiedyś zamknięty. Największą wartością człowieka są jego głębokie, intymne więzi.
W ten sposób zazdrość może przyczynić się do zrodzenia nowych relacji – nie tylko z człowiekiem, który przybliża się poprzez zazdrosną uwagę, lecz także z innymi osobami. Doświadczenie wartości rodzi pragnienie osobowego spotkania, ponieważ w nim odsłania się największa wartość. W przestrzeni spotkania objawia się świat najgłębszych wartości. Człowiek osamotniony pozostaje na obrzeżach aksjologicznego dramatu. Pięknego koncertu Rachmaninowa nie wykonam sam – muszę zaprosić innych utalentowanych muzyków.
Zatroskana zazdrość
W języku polskim słowo „zazdrość” nie jest używane jednoznacznie. Gdy żona jest zazdrosna o swojego męża, mamy do czynienia z innym rozumieniem tego pojęcia, niż miało to miejsce we wcześniejszych fragmentach rozważań. „Zazdrość” w tym kontekście oznacza niepokój, lęk wobec możliwości utraty drugiej osoby. Gdy mąż widzi na ulicy swoją żonę z innym mężczyzną, to uczucie zazdrości, które może się pojawić, informuje o dwóch sprawach. Z jednej strony, ukazuje wartość tego związku, a z drugiej strony, niepokój wywołany możliwością odejścia kochanej osoby.
Oczywiście, trzeba brać pod uwagę możliwość pomyłki, jednak wyrażenie tego uczucia należy do kanonu dojrzałej relacji miłosnej. Gdy bliska osoba słyszy komunikat: „Czułam się zazdrosna, gdy widziałam cię z inną kobietą”, wtedy słyszy również: „Cenię sobie ten związek, jesteś dla mnie wartościową osobą”, a także: „Mam wrażenie, przeczuwam, że mogłabym cię stracić, że mógłbyś odejść z tą kobietą”. To ryzyko nie zawsze przecież jest iluzoryczne. Często z boku widać lepiej. Potrzebujemy spojrzenia bliskich osób, aby dobrze zobiektywizować swoją sytuację. Być może to, co ktoś nazywa bezpieczną znajomością, w oczach innych jest początkiem niebezpiecznego związku. Dlatego w świetle uczucia zazdrości bliskiej osoby można realniej spojrzeć na daną relację i uniknąć niepotrzebnego dramatu.
W tym znaczeniu jaśniejsze staje się dla nas sformułowanie „zazdrosna miłość Boga”. Kryje się za nim przeświadczenie o wartości osoby ludzkiej, o miłości Boga i pragnieniu więzi z człowiekiem. Jednocześnie też odsłania się realne niebezpieczeństwo destrukcyjnego uwikłania w kult innych „bogów”, które i dziś nam zagraża.
Należy przy tym odróżnić zdrową zazdrość od jej chorej formy. Każde uczucie może „zachorować” i utrudniać rozwój. Za chorobliwą zazdrością kryją się często bolesne, dramatyczne rozłąki z przeszłości, nieświadomy przekaz: „I tak w końcu stracisz bliską osobę” itp. Tak „schorowana” zazdrość w dużym stopniu może utrudniać budowanie dojrzałej więzi.
Przedstawione tu rozważania nie roszczą sobie oczywiście miejsca na dogmatycznym piedestale, na którym wszelka wątpliwość jest kompromitującym nietaktem. Są one raczej formą intelektualnej ulgi dla niespokojnej potrzeby badania i odkrywania rzeczy „nowych”. Odsłaniają zapewne tylko mały fragment zagadnień związanych z uczuciem zazdrości, które, podobnie jak inne uczucia, nieustannie zaskakuje swoim bogactwem i nieodkrytymi jeszcze przestrzeniami.
Ks. Krzysztof Grzywocz
polecamy: