To trudny temat i nie sądzę, aby można było znaleźć prostą odpowiedź. Znam wielu ludzi, którzy wygrali, ale też wielu, którzy przegrali z chorobą lub może, aby to ująć inaczej, nie znaleźli właściwej drogi do własnego zdrowia.
Choroba może mieć wiele imion: i tych trudnych, tragicznych, kończących się porażką, i tych, które sygnalizują ważne dla nas sprawy. Jestem przekonany, chociaż może zabrzmi to dziwnie, że czasem choroba jest potrzebna ludziom, by czegoś mogli się nauczyć, lub jest sposobem radzenia sobie z trudną sytuacją.
Japończycy mawiają, że raz na rok trzeba zachorować, aby poczytać. Myślę, że coś w tym jest. Gdy, zagonieni, nie mamy ani chwili wytchnienia, czasu na odpoczynek i urlop, gdy spoczywa na nas zbyt duża odpowiedzialność za innych i za codzienny wynik, gdy mamy problemy, których nie umiemy rozwiązać – choroba daje możliwość odpoczynku i zajęcia się sobą. Wreszcie i my możemy być zmęczeni, możemy się źle czuć, być w centrum uwagi, i to bezkarnie, z pełnym uzasadnieniem i prawem do tego. To również możliwość zatrzymania się, dystansu, czasu zastanowienia się nad sobą i swoim sposobem życia, stanem zdrowia i kondycją psychiczną.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje zdrowie jako dobrostan psychofizyczny, choroba jest więc zaburzeniem w obydwu tych sferach. Oczywiście, chore jest nasze ciało (soma), ale też nadwyrężona kondycja psychiczna (psyche), która to w dużej mierze wpływa na wydolność układu immunologicznego.
Jak mawia mój znajomy lekarz: „nie ma nieuleczalnych chorób, są tylko nieuleczalni pacjenci”. To często psychika rozpoczyna proces chorobowy i to jej kondycja przeważa na rzecz wygranej lub klęski w obliczu choroby.
Ewa przyszła do mnie z rakiem piersi. Chorowała już dwa lata. Była po dwóch chemiach i lekarz powiedział jej, że ma tak złe wyniki, że nie może poddać się kolejnej chemii, bo jej organizm tego nie wytrzyma. Kiedy rozmawiałem z nią, mówiła tylko o chorobie, o tym, jak ona postępuje i że oczywiście chce wyzdrowieć, ale te wyniki, ta choroba, ten rak, to ciało, które nie chce słuchać, ta choroba… Naprawdę mówiła tylko o jednym: o chorobie. To ona wypełniała jej życie przez 24 godziny. Wspólnie zaczęliśmy się zastanawiać, czym dla Ewy jest zdrowie, czy jeszcze pamięta ten stan i jak zmieniłoby się jej życie, gdyby wyzdrowiała. Wreszcie zapytałem ją, po czym poznaje objawy zdrowia, co wtedy myśli, jak wygląda, co czuje, jak zachowuje się jej ciało? I kiedy Ewa zmieniła sposób myślenia, gdy skoncentrowała się na zdrowiu, zamiast na chorobie, jej wyniki się poprawiły. Po dwóch miesiącach, ku zdumieniu lekarza, mogła poddać się kolejnej chemii, która tym razem okazała się bardzo skuteczna. Ewa wyzdrowiała, wygrała z chorobą, a właściwie odnalazła drogę do własnego zdrowia, powróciła do psychofizycznego dobrostanu.
Marek Sztomberski, psycholog
Polecamy: